piątek, 31 października 2014

"Demon w Ludzkim ciele" Rozdział 1 Pakt z Diabłem


     Rok temu zawarłam pakt z Panem Piekieł. Ludzie niezdawają sobie sprawy, że na tym świecie żyją demony i anioły. Boga nie ma, a na świecie panuje mrok, jedynymi " Świetlnymi " istotami są Anioły, te jednak rzadko wychodzą ze swojego ukrycia. Chronią resztkę nadziei na tej straconej planecie. Każdy w zależności od zajmującej pozycji ma różny kolor skrzydeł, włosów, bądź skóry itp., od najczystszych - białych ( rzadko spotykanych w tych czasach ) po fiolet ( w tej chwili najbardziej aktywnych i zbuntowanych - są oddani Diabłu). 
     Kilkaset lat temu, Szatan stoczył zwycięską bitwę z Bogiem, po której wymazał jego istnienie. Ludzi od tamtej pory spotykają straszne okropieństwa, opętują ich "Zgaszeni" czyli potocznie Demony. Tak samo jak u Świetlnych Demony mają swoją rangę, można spotkać nieszkodliwe, maleńkie fantomy, które tylko nakłaniają cię do złych czynów, lecz są także takie, które są cholernie niebezpieczne. Potrafią przyśnić ci się w nocy, następnie przez kolejne godziny, dni, bądź miesiące powoli pożerają twoją duszę, im więcej dany Demon posiada dusz, tym trudniej się go pozbyć i tym szybciej doprowadza do śmierci. 
     Na tej ziemi znajdują się ludzie, którzy tak jak ja, wiedzą o istnieniu nadnaturalnych istot, wiedzą również o porażce Boga i o tym co niedługo spotka całą ludzkość - apokalipsa. Takich ludzi nazywa się "AZ" jako jedyni są w stanie poradzić sobie ze Zgaszonymi. Posiadają przy sobie kieł Demona, co umożliwia im zobaczenie tych piekielnych istot. Za to ja w temacie jestem od niedawna, wszystko zaczęło się dla mnie dokładnie rok temu...
     To jego wina, przez niego straciłam to co najważniejsze, straciłam życie. Miałam chłopaka, nazywał się Motoki, bardzo go kochałam, poświęciłam się dla niego w całości. 
     Pewnego razu opętał go demon, oczywiście jeszcze nie wiedzieliśmy o ich istnieniu dlatego myśleliśmy, że jest śmiertelnie chory. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Miałam wtedy 18 lat, razem mieszkaliśmy, wspólnie żyliśmy, dlatego kiedy myślałam, że go stracę... Nie mogłam sobie wtedy wyobrazić mojego życia bez niego. 
     Pewnego dnia kiedy wracałam z mojej nudnej, dobrze płatnej pracy, postanowiłam wstąpić do szpitala, do Motokiego. Stwierdziłam, że najlepiej będzie jak pójdę skrótem, który prowadził przez park. Było już dość późno, dlatego wszędzie było ciemno. 
      Idąc szybkim krokiem zauważyłam dziwną, wysoką postać. Dostrzegłszy ogon, rogi i długie uszy, skierowane do dołu, zatrzymałam się. Ciało postaci miało odcień zastygłej krwi. Zamiast spodni, posiadała spalony i dziurawy materiał. Przyglądnęłam się bliżej i stwierdziłam, że najprawdopodobniej jest to mężczyzna. 
      Zdawszy sobie sprawę z faktu, iż jest obserwowany, powoli odwrócił się. Kiedy podniósł na mnie głowę dostrzegłam jego duże, wściekle czerwone oczy. Dłonie miał powykręcane w nienaturalny sposób, zamiast paznokci posiadał długie i ostro zakończone szpony. Na miejscu stóp były kopyta, na głowie kreatury znajdowały się długie, proste, czarne jak smoła włosy. Były tak długie, że ciągnęły się aż po ziemi. 
     - Ohoo... Widzisz mnie, Diabła, pomimo braku kła... Imponujące, jesteś jedną z nielicznych, którym się to udało, ale większość z nich posłałem już do piekła - pomimo tego, że doskonale go słyszałam nie poruszał ustami. Jego ochrypły głos, dudnił w mojej głowie. Jednak kiedy wypowiedział te słowa uśmiechnął się, wyszczerzając kły wielkości mojej dłoni. 
     Poczułam nagłe mrowienie w okolicach serca, rzucana konwulsjami upadłam na ziemię. Mroczna postać podeszła do mnie bliżej, na mojej szyi i nadgarstkach czułam, jak silne, niewidzialne szpony zaciskają się na moim ciele. 
     -  Prze... Stań... - udało mi się wykrztusić. Po chwili w swojej głowie poczułam ostry ucisk. Moja dusza wyszła z ciała! Ze zdziwieniem odkryłam, że nic nie czuję.
      Widziałam diabła, jak stał i patrzył na mnie z góry. Dostrzegałam siebie, zwisającą bezwładnie, przytrzymywaną jedynie przez niewidzialne szpony. W niesamowicie zawrotnym tempie przeleciało mi przed oczami całe moje życie. Od początku przeżywałam koszmar, który spotkał mnie w dzieciństwie. Nie chciałam o tym pamiętać, chciałam żyć chwilą, a  nie przeszłością.
     Wspomnienia zakryły mi widok roztaczający się przede mną, nagle ból powrócił i zorientowałam się, że powróciłam do swojego normalnego ciała. Spod przymrużonych powiek spojrzałam w stronę szatana.
     - Ciągle żyjesz? - zapytała zdumiona kreatura.
     - ... Prze-stań... - kiedy ponownie wypowiedziałam to słowo, piekielny ucisk na mojej szyi zniknął równie szybko co na moim nadgarstku. 
      - Jesteś bardzo interesująca, niewiele osób przeżyło po czymś takim... Dobrze, nic ci nie zrobię... Jednak darując ci życie, chcę abyś coś dla mnie zrobiła. w zamian będziesz mi posłuszna dopóki nikt cię nie zabije lub nie umrzesz, inaczej będą na ciebie polować wszystkie demony tego świata. Zgadzasz się na takie warunki? 
     - Nie... Mam wyboru... Co nie? - ciężko dysząc i próbując złapać powietrze, uśmiechnęłam się do mrocznej istoty - Zgoda, jednak chcę abyś uratował mojego chłopaka.
     - Oho, ostatnia wola jako człowiek? Podoba mi się, niewielu jest takich, którzy odważają się postawić mi jakiś warunek. niech ci będzie. Spełnię twoje ostatnie życzenie. To co mam dokładnie zrobić?
     - Uzdrów Motokiego.
    - Wiesz, że właśnie sprzedajesz duszę diabłu? I to nie za siebie? - w mojej głowie dało się słyszeć ochrypły, głośny i szyderczy śmiech. Na twarzy potwora widoczny był obrzydliwy uśmiech, a z podniecenia aż ciekła mu ślina.
     - Jutro przyślę do ciebie Zgaszonego, z tego co zdążyłem się już zorientować to nie masz zielonego pojęcia o tym świecie i o tym co tutaj się dzieje. Nauczy cię również jak się bronić oraz jak używać twojej mocy, którą zaraz otrzymasz.
     - Co... Co z moim życzeniem?
     - Nie martw się, nawet cię polubiłem dlatego, niedługo twój chłopak wyzdrowieje - wysoka na ok 7m kreatura, podeszła do mnie jeszcze bliżej. Siedziałam bezwładnie, nie mogąc nic zrobić. Diabeł wyciągnął długą kończynę w moją stronę i położył coś na kształt dłoni na moją głowę. Poczułam ciepło i zapach palonej skóry. 
     Wydarłam się na cały głos. Myślałam, że płonę żywcem. Z moich oczu i otwartych ust, wylatywało ciemno-czerwone światło. Całe otoczenie skąpało się w szkarłacie. Czułam, że coś wyrywa mi wszystkie zęby, a w ich miejsce pojawił się ostry ból. Białka wywróciły mi się na drugą stronę, całe oczy zrobiły się czerwone, przez napływającą krew. Po policzkach zaczęła płynąć gorąca bordowa ciecz. Moja głowa odchyliła się w agonii, a odkąd światło zaczęło ulatywać ze mnie, mój krzyk przeszedł w niemą konwulsję.
     Po chwili Pan Piekieł zdjął swoją dłoń, a ja wyzwolona od ogromnego bólu, jak szmaciana lalka padłam na ziemię. Przez dłuższą chwilę w ogóle się nie ruszałam, w końcu moja dłoń drgnęła. Powoli i ostrożnie, lecz ciągle mocno oszołomiona podniosłam się z ziemi, do pozycji siedzącej. Moje oczy były zamknięte, jednak słuch i zmysł powonienia, bardzo się wyostrzyły.
     - Widzę, że jeszcze żyjesz, Edehiel. Myślę, że dokonałem dobrego wyboru - mówiąc to materiał na jego nogach zatrzepotał, wyciągnął długą rękę, machną nią w powietrzu i przede mną pojawiła się skłębiona, czarna mgła. Nagle jej powierzchnia się wyrównała tak, że mogłam w tafli zobaczyć swoje oblicze.
     Powoli otworzyłam oczy, a to co ujrzałam w lustrze, było przerażające. Gdybym wtedy mogła krzyknąć, na pewno zdarłabym sobie gardło.
     Przed moimi oczyma, malowała się siedząca kreatura. Jej długie czarne włosy od dołu miały kolor płonącej czerwieni. Zamiast paznokci, wyrosły jej długie czarne szpony. Umorusana była we krwi i błocie. Jej twarz była najgorsza. Zamiast zębów, posiadała długie i ostro zakończone kły. Jej uszy wydłużyły się jak u bajkowych elfów, a skierowane były do dołu. Tuż przy linii włosów wyrastały małe rogi. Jednak to wszystko było niczym w porównaniu do oczu. W odcieniu intensywnego rubinu, patrzyły bez wyrazu. Źrenica zamiast być okrągłą, była podłużna, jak u kota, wokół niej znajdowały się czarne plamki. Z oczu ciekły szkarłatne łzy.
    W głębi serca czułam, że to jestem ja, jednak nie mogłam w to uwierzyć. Nie chciałam w to uwierzyć, to wszystko było zbyt nierealne. Powietrze wokół tafli mgły wybuchło, a kiedy zerwał się ostry wiatr, rozdmuchnął ją po okolicy. Zniknęła równie szybko jak się pojawiła.
     - Czekaj jutro na Zgaszonego, do tego czasu trzymaj swoje emocje na wodzy. Za jakieś 10 minut twoja postać powinna wrócić do normalności, potem będziesz musiała nauczyć się jak ją przywołać i kontrolować. Powinnaś teraz móc zobaczyć wszystkie demony znajdujące się na tym padole, nie zdradzaj się, że je widzisz inaczej one cię zaatakują. Więcej dowiesz się jutro. Kiedy już się nauczysz kontroli swojej mocy, przyjdzie do ciebie pies piekieł z wiadomością o twoim zadaniu. Żegnaj Edehiel, od teraz jesteś moją prawą ręką. Nie zawiedź mnie - W tym momencie jego postać, rozdrobniła się na większe i mniejsze kropelki. Poruszały się one przez chwilę w różnych kierunkach, aż w końcu wsiąkły w ziemię. W tamtej chwili zdałam sobie sprawę w co się wpakowałam. Ciągle wszystko mnie bolało...

Na początek :)

    Kocham pisać, historie które mam w głowie. Jestem trochę zwariowaną osobą, co zresztą widać po stylu mojego pisania. Trudno moje historie przypisać do jakiegoś gatunku, uwilebiam łączyć romasne, demony, kryminały itd.
    Popełniam jeszcze dużo błędów więc byłabym rada, gdybyście za bardzo na nie nie patrzyli :P Myślę, że będę wrzucać po jednym rozdziale, bo tak będzie mi łatwiej :D
    Mam nadzieję, że większości spodobają się te historie :)