wtorek, 11 listopada 2014

Demoniczne zwierzątko

[ Jest to całkiem nowa historia, myślę że nie będę jej kontynuować, no ale kto wie. Na razie trzeba przyjąć, że jest ona skończona :)) ~ pozdrawiam Deszczowa :) ]


    Hmm... Wiecie, czasami lepiej jest po prostu nic nie robić, stać i przyglądać się wszystkiemu w około, ale nie reagować. Dlaczego? No właśnie... Można wkopać się w niezłe bagno... I do tego całkiem przypadkowo. 
    Nie wiem czy kiedykolwiek zdarzyło wam się poznać jakąś osobę i w głębi duszy wiedzieć, że się z nią nie dogadamy. Co z tego, że zna się ją od 5 minut. Po prostu, tak jakoś juz jest. Nic na to nie poradzimy. Ale skoro są tacy ludzie, to są również tacy, którzy od pierwszego wejrzenia oczrowywują nas i intrygują. 
    Dla mnie psychika ludzka jest niesamowita, to jak się człowiek zachowuje, jego reakcje, emocje, to wszystko jest czymś niepojętym. 
    No ale wracając do sedna, moja historia jest przestrogą dla wszystkich, którzy czują w sobie jakąś chęć pomocy, bądż angażowania się we wszystko. Serio, trzeba uważać bo nigdy nie wiadomo kiedy wasze spokojne życie zmieni się w piekło. Tak, piekło i to dosłownie...
     Mam na imię Sanahada Hiroki, jestem, a przynajmniej byłem, studentem prawa na 2 roku. Chodzę do średniej uczelni na obrzeżach Tokio, dltego dojeżdzam metrem, do tego ( jeśli nie zostałem zwolniony, co jest razej pewne ) pracuję dorywczo jako sprzedawca w księgarni, aby móc opłacić czynsz za moje, małe mieszkanko. Mam ciemne, brązowe włosy i piwne oczy. Jak na Japończyka jestem dość wysoki. Hmmm... To chyba tyle o mnie. 
    W każdym razie stałem sobie tak czekając na metro i w sumie wtedy nic jeszcze nie wydawało mi się w jakim kolwiek stopniu dziwne bądź nietypowe. Stałem tak sobie i rozmyślałem. W końcu przyjechało metro, no ale jak to bywa nie moje. Obok mnie nagle przeszła wysoka, chuda kobieta, która wokół roztaczała taką aurę blasku. 
    Jak to mężczyna zacząłem na nią patrzeć. Jej długie smukłe nogi wyglądały niesamowicie. Do tego na sobie miała kremowy płaszczyk sięgający jej do kolan. Czarne, wysokie buty na obcasie i llekko różowy szalik, albo chustkę, nie wiem nie znam się. Jak to facet nie przywiązuję zbytniej wagi do tego co dziewczyna ma na sobie, jednak ona w tych ciuchach wyglądała nieziemsko. Długie, jasne włosy spływały jej po plecach. 
    No aż głupio się przyznać, ale zacząłem się ślinić, zresztą nie tylko ja, żeby nie było! Na prawdę, ona wyglądała tak ładnie... No ale zbaczm z tematu, znowu. W każdym razie szła niemalże bogini, aż z jej płaszcza wypadła papierowa koperta. Kobieta wsiadła do metra i nawet nie zauważyła, że coś zgubiła. 
    No a ja w takiej sytuacji nie mogłem zachować się inaczej niż dżentelmen, więc porwałem kopertę z peronu i w ostatniej chwili wsiadłem do pociągu. Normalnie jak w jakimś filmie.   
    Kiedy już byłem w środku zacząłem roozglądać się za ową pięknością, nie trudno było ją znaleść. Wokół niej zebrało się mnóstwo facetów, a jak to w takim ścisku bywa każdy, który miał jakąkolwiek okazję, całkiem "przypadkowo" obmacywali kobietę. Ta o dziwo nie reagowała.
    Starałem się jakoś przepchać, jednak jakis gościu, który przewidując moje zamiary odepchnął mnie swoim grubym cielskiem. Zirytowałem się mocno. Jak chce się przepychać, to tak go potraktuję, że to jego brzuszysko będzie się trzęsło jak galareta. W bojowym nastroju ruszyłem na moją samodzielną, w pełni męską bitwę, z owym trudnym osobnikiem. 
     Rękę, w której trzymałem kopertę schowałem za siebie. Postanowiłem przypuścić atak tylko z jedną ręką. Dłonią starałem odepchnąć natręta, co skończyło się tym, że po raz kolejny odbiłem się od jego tłuszczu, tylko, że tym razem wpadłem na słupek, obijając sobię ramię. Cholernie bolało. No ale moja męska duma nie pozwoliła sobie na pomiatanie. W końcu jestem mężczyzną, czasem trzeba po prostu pokazać, że ma się jaja. 
     Zacisnąłem dłoń w pięść i z całej siły walnąłem kolesia w ten jego bebech. Myślałem, że obejdzie się bez walki, niestety salcesonik trafił na złego przeciwnika i mocno oberwał w podbrzusze. Facet zgiął się w pół a ja mogłem spokojnie dojść do tej nieziemskiej niewiasty. 
    Kiedy znalazłem się już blisko niej wyciągnąłem rękę z w kopertą i powiedziałem:
    - Wypadło ci na peronie. Dobrze, że ja tam byłem - huh?! Czemu palnąłem coś takiego? "Dobrze, że ja tam byłem" - co we mnie wstąpiło?! Jaki tandetny tekst... No załamałem się w tamtej chwili, że powiedziałem coś tak żenującego. 
    W  każdym razie kobieta popatrzyła na mnie ze zdumieniem. Po chwili uśmiechnęła się. Jej twarz wyglądała idealnie. Jej prawie czarne oczy patrzyły wprost na mnie. Jednak zamiast złapać kopertę i podziękować, tak jak zrobiłaby to normalna kobieta, chwyciła mnie za policzki i przybliżyła swoją twarz do mojej. 
    - Witaj w piekle - powiedziała. W jej oczach dostrzegłem coś jakby błysk czerwonych tęczówek, jednak zaraz znowu były niemalże czarne. 
     Wbijając w moje ciało, czerwone paznokcie, kobieta pocałowała mnie. Nie był to jednak taki zwyczajny pocałunek. Na początku całowała delikatnie, jednak po chwili miękki pocałunek zmienił się w coś bardziej namiętnego. Czułem jak przejeżdza swoim językiem po moich zębach, jak jej usta współgrają z moimi, jak moje nogi robią się niemal całkowicie bezwłdne, a moje ciało zaczyna odpowiadać na ciało kobiety. 
    Więcej nie pamiętam, zatraciłem sie w tym słodko-gorzkim pocałunku, całkowicie rozpływając się niczymy pianka. 
   Pierwsze co pamiętam to uczucie ciepła, niemalże gorąca i szorstkiego podłoża pode mną. Zanim otworzyłem oczy, zorientowałem się że leżę i to najprawdopodobniej na kamieniach. Kiedy w końcu udało mi się podnieść powieki moim oczom ukazało się czarne niebo, jednak nie dostrzegałem żadej gwiazdy. 
    - O! Obudził się - usłyszałem męski głos. Nzgle przed moją twarzą pojawiła się szkaradna twarz. Teoretycznie wyglądała na ludzką, ale taka na pewno nie była. Kreatura miała jedno oko zielone, a drugie czerwone. Jej zęby były zaostrzone jak u rekina, ciało pokryte miała czarną skórą. Jej szare włosy z jednej strony były dużo krótsze niż z drugiej. 
    Kilka sekund później obok potwora wyrosła jakoby z podziemia druga postać. Wygląddała równie szpetnie co pierwsza. Skórę miała w takim samym odcieniu, włosy natomiast były długie i ciemno niebieskie, jej oczyz były całe białe. Białka zlewały się ze źrenicami. Wyglądało to okropnie.
    Nie miałem odwagi nawet krzyknąć ze zdumienia. To było dla mnie po prostu nie pojętę. Oszołomiony usiadłem. Nagle poczułem jak coś łapie mnie za brodę i wykręca moją głowę w prawą stronę. 
    Przed sobą ujrzałem kobietę o czerwonych oczach i włosach w takim samym kolorze. Jej skóra również była czarna. Te trzy kreatury ubrane były tylko w stare, nadpalone płaszcze. Dostrzegłem w niej coś znajomego i ku swojemu zdumieniu zorientowałem się, że to jest ta kobieta z metra, ta która mnie całowała...
    - Witamy w piekle - powiedziała i po raz kolejny pocałowała mnie. Tym razem krótko, acz intensywnie. Mimowolnie wzdrygnąłem się. 
    - Od teraz jesteś mój i nikomu cię nie oddam - uśmiechnęła się. Nie wiedziałem co powiedzieć, zresztą byłem zdumiony samym faktem, że te potwory potrafiły mówić.
    - Czym jesteś - ahh... Po co ja zadawałem to pytanie? Czasami niewiedza jest błogosławieństwem...
    - Demonem, a ty jeste moim zwierzątkiem.
    - Eeeee?! - już wiedziałem, że wdepnłąem w niezłe bagno. Może będę musiał szczekać? Hau hau? Tak to oto stałem się zabawką dla demona, który bóg wie czemu wybrał akuraat mnie. Ludzie to chyba nazywają przeznaczeniem, ja nazwałbym to po prostu okropnym pechem...









KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz