sobota, 29 listopada 2014

"Demon w Ludzkim ciele" Rozdział 8 Bardzo blisko...


   - No ale... Co masz na myśli...? - zapytałam kompletnie zbita z tropu. 
    - Havelun ma na prawdę mroczną przeszłość. Z zimną krwią atakował grupy Az'tów, wśród nich jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych Demonów. Jest znany jako krwawy i okrutny Zgaszony, który dla zabawy zabija innych. Atakuje nie tylko ludzi ale też i demony. Jest młodszy ode mnie dlatego doskonale go znam, miał być idealną maszyną do zabijania. Słuchaj jeśli będziesz dłużej z nim przebywać może ze chce cię zabić. Jest nieobliczalny, błagam nie zadawaj się z nim - patrzyłam na niego w osłupieniu, wierzyłam Aberbaal'owi bo dużo razem przeszliśmy, jednak z Havelun’em dobrze mi się rozmawiało i oprócz tego, że koleś jest zboczony to moim zdaniem nie wykazywał rządzy krwi.
     Chciałam coś powiedzieć, jednak wszystkie słowa uwięzły mi w gardle. Wiedziałam, że jeśli jest to prawda, to mamy niezłe kłopoty... Nagle przypomniałam sobie kiedy po raz pierwszy wyczułam jego aurę, była mroczna i przerażająca... Dalej  nie rozumiałam mechanizmu, którym działo to wyczuwanie aur, bo teraz w ogóle nie mogłam wyczuć jego aury, zresztą Abarbaal'a również... 
    - Aber... Na razie to mam swoje powody aby mu zaufać, zresztą nie jestem na tyle bezsilna, aby dać się zabić. Także wyluzuj trochę, powinieneś iść spać, ciągle jeszcze nie jesteś w pełni sił.
    - Na prawdę masz zamiar jutro gdzieś z nim iść?
    - Tak, chcę się czegoś nowego nauczyć - uśmiechnęłam się do niego. Aberbaal popatrzył na mnie zmartwionym wzrokiem i złapał mnie za rękę. Zbliżył się do mnie i położył się na moich nogach. Zamknął oczy, oczywiście ja byłam cała czerwona.
    - Proszę... Uważaj na siebie, dobrze? Możesz mi to obiecać? - gdyby nie mój wyostrzony słuch nie usłyszałabym go, jego powieki były zamknięte.
    - Obiecuje... - położyłam swoją dłoń na głowie Demona. Ciągle byłam zmęczona, psychicznie jak i fizycznie dlatego zasnęłam równie szybko jak Aberbaal.
     Rano, jeszcze zanim otworzyłam oczy, czułam, że jest mi zimno. Szczególnie z mojej lewej strony. Obejmowałam całym swoim ciałem coś bardzo chłodnego i miękkiego. Powoli uchyliłam powieki. Moim oczom ukazała się bardzo przystojna i znajoma twarz. 
    Natychmiast się rozbudziłam. Moja ręka i noga znajdowały się na ciele Aberbala. Kołdra przykrywała go tylko do połowy. Chyba faktycznie był nagi... W każdym razie nasze twarze prawie stykały się ze sobą. Demon wyglądał przesłodko kiedy spał. 
     Jego twarz pozbyta jakiejkolwiek troski wyglądała bardzo przystojnie. Moje głupie serce zaczęło szybciej bić. Lekko podniosłam swoje kończyny i przetransportowałam je na "swoją stronę". Kiedy skończyłam tę akrobacje zorientowałam się, że Aberbaal obejmuje mnie w pasie a jego głowa znajduje się na mojej drugiej ręce...
    - Cholera... - lekko starałam się zepchnąć jego głowę, jednak podczas wykonywania tej czynności Zgaszony jęknął cicho i mocniej mnie złapał. Moja twarz była tego samego koloru co serduszka na ścianie.
    - Hej... Aber... Obudź się... - starałam się powiedzieć to jak najmiększym głosem, tak aby zaraz po obudzeniu nie przestraszył się.
    - Mmm... - Boże, jaki on był uroczy... Gdybym miała telefon pod ręką, na pewno zrobiłabym mu zdjęcie... 
     Jego naga klatka piersiowa unosiła się to w górę, to w dół. Dobrze wyrzeźbione blade ręce wyglądały obłędnie na tle czerwonej pościeli. Przynajmniej jego rany już wyglądały lepiej. 
    - Abeeeer... - drgnął. Jego głowa lekko uniosła się w powietrze, delikatnie i ostrożnie otworzył oczy. Kiedy mnie dostrzegł jego twarz nabrała koloru dorodnej truskawki, jego fioletowe włosy, w tej chwili powykręcane w różne strony i zaspany wzrok powodował, że na jego widok moje serce chciało wyskoczyć z piersi. 
     Facet miał coś w sobie, nie każdy zaraz po wstaniu z łóżka wyglądał by tak nieziemsko jak on. 
    - Edehiel? - powiedział z zaskoczeniem w jego pięknym barytonie. 
    - Aberbaal.
    - Co ja robię? - ciągle mnie obejmował, a jego twarz na prawdę znajdowała się blisko mojej.
    - Mnie się pytasz? - uśmiechnęłam się, sytuacja była tak komiczna, że miałam duże trudności z powstrzymaniem się od śmiechu.
    - To jest niemożliwe, dlatego na pewno śpię.
    - Co? Dlaczego tak myślisz? 
    - Bo nawet w moich najśmielszych snach, nie wyobrażałem sobie, że obudzę się przy twoim boku, do tego, że będziesz wyglądać tak seksownie z rozczochranymi włosami - no i jak się tutaj nie rumienić? Miałam wrażenie, że  Demon nie do końca zdawał sobie sprawę z tego co mówił.
    - Ale to nie jest sen...
    - Jak to nie jest? Gdyby nie był to nie mógłbym tego zrobić... - jego zaspana twarz zbliżyła się jeszcze bardziej, spod przymrużonych powiek spoglądał na mnie z wygłodniałym wzrokiem. Jego usta zbliżały się niemiłosiernie. 
     Byłam tak sparaliżowana, że nie mogłam się nawet ruszyć. Naglę naszym uszom dobiegło mocne walenie do drzwi. Aberbaal drgnął, czułam jego ciepły oddech na moich ustach.
    - Kto do cholery przeszkadza mi w takim momencie?! - w tamtej chwili jego oczy rozszerzyły się, chyba się w końcu obudził. odruchowo odsunął się ode mnie i mnie puścił. 
    - Pójdę zobaczyć kto to... - zaczęłam wstawać, Demon złapał mnie za rękę, popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem, wyglądał tak, jakby chciał coś powiedzieć jednak spuścił tylko wzrok i puścił moją dłoń.
     Szybkim krokiem podeszłam do drzwi, kiedy tylko przekręciłam zamek, drzwi otworzyły się z niesamowitą siłą i hukiem. Gdybym nie posiadała demonicznego refleksu, na pewno oberwało by mi głowę... Oczywiście do pokoju wszedł wściekły Havelun.
     Zarumieniłam się, przecież on słyszał cała naszą rozmowę... Tą z poprzedniego dnia jak i z dzisiejszego... Obrzucił Aberbaal’a gardzącym spojrzeniem i bez słowa złapał mnie za rękę. 
    - Nara!
    - Co?! Hej, Havelun! - wykrzyknęłam kiedy zgrabnym ruchem podciął mi nogi swoją smukła dłonią. Złapał mnie w ramiona i pozwolił odruchowo się go złapać. Aberbaal patrzył na Demona z nienawiścią w oczach. Wszystko działo się w ułamku sekundy, Havelun zaczął teleportować się, nie zdążyłam nawet zareagować kiedy już znaleźliśmy się w jakimś lesie. 
     Drzewa rosły tam tak gęsto, że nie było praktycznie widać jakiegokolwiek prześwitu. Pewnym aczkolwiek delikatnym ruchem postawił mnie na ziemię. Mocno chwycił mnie za rękę i bez słowa pociągnął mnie w głąb lasu.
     On jak i ja milczeliśmy. Kiedy po paru chwilach doszliśmy na piękną polanę, szarpnął moją ręką do przodu, tak mocno, że prawie upadłam na twarz. Havelun w ułamku sekundy obrócił się w moją stronę. Złapał mnie za ramiona i głęboko popatrzył mi się w oczy. Byłam strasznie zaskoczona. Zielone włosy Haveluna wtapiały się w otoczenie. 
    Na łące był pięknie, niebo w kolorze ciemnej wiśni i dojrzałej brzoskwini wyglądało bajecznie. Kwitnące, kolorowe, kwiaty rozsiane były na całym obszarze. 
     Demon w swojej brązowej koszulce i szarym sweterku prezentował sie nienagannie, w przeciwieństwie ode mnie... Ciągle ubrana byłam w piżamę, włosów nie myłam od poprzedniego dnia. Nawet nie miałam butów, na moich stopach znajdowały się tylko białe skarpetki... No w tamtej chwili zrobiły się już zielone od trawy... Kolejna rzecz pójdzie do kosza...
    - Ufasz mi? - Zgaszony zadał mi to dziwne pytanie bardzo niespodziewanie. W pierwszej chwili w ogóle nie skojarzyłam, że coś mówi. 
    - Co? 
    - Pytam się czy mi ufasz.
    - Em... Wiesz... To trudne pytanie zwarzywszy, że znamy się dopiero od dwóch dni...
    - Ale boisz przebywać w moim towarzystwie? - na jego twarzy malowała się udręka, na prawdę nie wiedziałam, dlaczego zadaje takie dziwne pytania.
    - Nie, nie boję się... - głośno wypuścił powietrze i zamknął oczy. Powoli zdjął swoje ręce z moich ramion. 
    - To dobrze... Słuchaj, przepraszam, że cię tak wyciągnąłem bez słowa...
    - Spoko, w sumie to nieźle mnie zaskoczyłeś - uśmiechnęłam się do niego. Havelun usiadł, złapał moją dłoń i pociągnął mnie do siebie. Nagle wylądowałam mu na kolanach. 
    - Have! Co ty?
    - Jesteś tylko w bluzce na ramiączkach i krótkich spodenkach, to pomyślałem, że pomogę ci się rozgrzać... W końcu wciąż mamy wiosnę... - mocniej mnie do siebie przytulił. Na prawdę nie rozumiałam tego Demona. Pomimo tego, że znaliśmy się od niedawna to już zdążyłam zauważyć, że raz był milusi i ciepły, a zaraz potrafił być oschły i arogancki. 
     Lekko odsunął się ode mnie, tak aby móc zobaczyć moją twarz. Popatrzył na mnie figlarnie i zaczął zbliżać swoje usta do moich. Czy oni wszyscy powariowali? Urządzali sobie jakieś zawody, kto pierwszy mnie pocałuje czy co? Na szczęście nie byłam tak zaskoczona jak w przypadku Aberbaal'a dlatego, w ostatniej chwili zdążyłam zareagować. Obie dłonie położyłam mu na piersi i lekko, aczkolwiek stanowczo popchnęłam go. Swoim zachowaniem zaskoczyłam go. 
    - Nie chcesz się ze mną całować? 
    - A skąd ci przyszło do głowy, że chcę? 
    - No bo siedzisz na mnie i mnie obejmujesz...
    - Słucham?! To ty mnie pociągnąłeś i... I tak jakoś wyszło! - no jak on mógł? Bezczelny był do kwadratu... Cała czerwona wpatrywałam się w niego gniewnie. 
    - Hihi. Następnym razem na pewno cię pocałuję - uśmiechnął się do mnie łobuzersko. Jeszcze bardziej zrobiłam się czerwona.
    - Nie będzie następnego razu! 
   - Haha! Będzie, zobaczysz - kolejny uśmiech - no ale, obiecałem cię, że najpierw nauczę cię czegoś. Ale nie martw się, jak skończymy to w nagrodę cię pocałuje, co ty na to? - kiedy próbowałam dać mu przeczącą odpowiedź, ten nie dając mi nawet sekundy powiedział - Cieszę się, że się zgadzasz. Muszę wstać, możesz ze mnie zejść? - no brakowało mi słów... Powoli wstałam, chciałam uczynić to z godnością, jednak moja noga natrafiła na jakąś norkę w podłożu, dlatego o mały włos a upadłabym spektakularnie. W ostatniej chwili odzyskałam równowagę. Havelun zaśmiał się pod nosem. 
     Cały plan szlag trafił... Zresztą jak wszystko co próbowałam w życiu zrobić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz